poniedziałek, 22 października 2012

Biznesmen w CP2020

Myślałem ostatnio poważnie nad jakąś sesją w CP2020, na zasadach pierwotnych, czyli bez specjalnych udziwnień. Chciałem jednak, by postaci nie były typowe. Zacząłem więc przeglądać podręcznik w celu wybrania fabuły i mój wzrok padł na biznesmena - bardzo niedocenianą profesję. Wielu graczy unika tej profesji, gdyż postać korpa, mimo że klimatyczna (cóż jest bardziej cyberpunkowego niż przedstawiciel korporacji) wydaje się nie dawać zbyt wiele frajdy z gry. Sprawdza się jako NPC, lecz jako postać gracza juz nie. Dlaczego się tak dzieję? Ano dlatego, że przeciętny gracz, tak jak przeciętny MG nie jest w stanie uwiarygodnić takiej postaci. Jeśli jest to szef korporacji - świetnie - to idzie łatwo. Gruba ryba, która wszystko może, jednak jej zetknięcie z graczami może skończyć się tym, że drużyna zechce udowodnić, że nie taki on nietykalny. Niestety pozostali pracownicy korporacji nie wydają się nam tak ciekawi jak sam boss, bo nie wiemy co sobą reprezentują ani jak daleko sięgają ich macki. Co mają do dyspozycji poza służbowym autem, komórką, komputerem i gabinetem.
Ze względu na mój ulubiony setting (Polska, wyraźne rozgraniczenie pomiędzy cywilami a korporacjami na poziomie dzielnic odgrodzonych murami a nawet waluty) mało prawdopodobna jest drużyna złożona z kilku cywili (żyjących poza murami) i jednego korpa (żyjącego w swoim luksusowym getcie). Spróbujmy jednak stworzyć ciekawą i przyjemną do grania postać pracownika korporacji. Najpierw określamy firmę, w której dana postać działa. Jeśli jest jedynie luźno powiązany ze swoją organizacją (ot - trybik w maszynie, jakiś księgowy czy pracownik kadr lub HR), nie jest to tak istotne. Jednak być może nasz korp jest wizytówką swojego oddziału - przykładem niech będzie serialowy dr House jako szef stołecznego departamentu diagnostyki Trauma Team. Nie jest potężny, ale jego pozycja własciwie jest niezagrożona i na wiele może sobie w związku z tym pozwolić. Ma niemal nieograniczony dostęp do medykamentów, badań, lekarzy oraz personel, który dzień i noc jest na jego zawołanie. Do tego swojego szefa olewa (a wielu graczy chciałoby pozwolić sobie na taki luksus). Postać jest gotowa do grania mimo, że jedynie dla wytrawnego gracza. Sporo może, ma wiedzę i mimo ze normalnie nie myślimy o nim jako o pracowniku megakorporacji, to jednak potrafilibyśmy wpisać go w tą rolę.

Bardziej typowe postaci, którymi może ciekawie się grać, to na przykład kopcący cygara grubas z teczką, który zawsze porusza się z ochroną, pracuje na najwyższym piętrze wieżowca i jest szefem działu HR. Co w nim ciekawego? Ano to, że przez jego ręce przechodzą dane wszystkich osób, które korporacja chce zatrudnić oraz tych, którzy zatrudnienia szukają. To niemal jak nowoczesny handel niewolnikami. Korporacja chce kogoś pozyskać - trzeba go zdobyć. Ma do dyspozycji sztab specjalistów, musi do delikwenta dotrzeć, przekonać go. Z drugiej strony często zdarzają się ludzie, którzy dla korporacji są bezwartościowi, dla innych organizacji jednak... wiadomo - cygara swoje kosztują. A może trzeba kogoś przerzucić przez granicę? Oczywiście nie własnymi rękami, ale planowanie akcji to też jest coś.
Innym przykładem jest chudzielec w garniturze - nieustannie rozglądający się pracownik niższego szczebla. Niezwykle wykształcony nie miał siły przebicia, pracuje więc w księgowości gdzieś pod koniec łańcucha pokarmowego. W firmie nie ma prawa właściwie do niczego - ot samochód bez kierowcy, komórka i laptop. Jego praca polega na wykonywaniu mniej istotnych operacji na firmowych kontach. Chwileczkę - wykształcony gość ma dostęp do dużych kwot i służbowego laptopa z dobrym oprogramowaniem i dostępem do mniej istotnych baz danych. A przecież grę na giełdzie wyssał niemalże z mlekiem matki. Ten facet w wolnych chwilach zajmuje się szybkimi transakcjami giełdowymi - w dniu ustalenia prawa do dywidendy zawsze ma odpowiednie akcje, nawet jeśli tylko przez chwilę. Tak zarabia. Z tego żyje. Choć nieustannie ogląda się za siebie, bo gdyby przełożeni wiedzieli... powiedzmy, że utrata pracy nie byłaby jego jedynym problemem. Ze swoich funduszy finansuje poczynania nieformalnej grupy paramilitarnej, której jest członkiem. Inni członkowie niekoniecznie są związani z korporacyjnym życiem i traktują działania grupy poważniej niż tylko jako zabawę.
To pokazuje tylko, że postać biznesmena w drużynie nie musi być nudna, za to dla drużyny zasoby czy transakcje giełdowe mogą stanowić duży plus. A przecież nic tak nie daje radości z gry jak bycie przydatnym dla drużyny. Postać może indywidualna (chyba że reszta drużyny robi za ochronę), ale granie nią może dawać sporo frajdy. Niebawem wstawię tutaj przygodę oparte o inne pozornie niegrywalne postaci.

Technikalia - jak wykorzystać umiejętność Transakcje Giełdowe w praktyce. Dwojako.
Sposób pierwszy - jeśli gracz koncentruje się na tym i stanowi to istotną część jego gry, pozwalamy na rzut co dziennie (lub nawet za każdą godzinę handlu papierami). Moja propozycja jest taka - wynik rzutu tradycyjnego (cecha + umiejętność +k10) porównujemy ze stopniem trudności. 15 wystarczy, żeby nie stracić (wyszliśmy na zero), wszystko co poniżej to 1% straty za każde oczko poniżej. Od wyniki 20 zaczyna się zysk - od 1% i po 0,5% za każde oczko powyżej. Przy rzucie 30 otrzymujemy więc 6% zysku. Nieźle jak na godzinę pracy, prawda?

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny tekst :) Zdecydowanie pokarzę moim graczom, bo właśnie szykujemy się do kampanii Interface Zero.

    OdpowiedzUsuń