wtorek, 4 listopada 2025

Stawki inaczej

W rozmowach i tekstach na temat RPG pojawia się jeden temat - każda konfrontacja powinna być opatrzona stawką. Zgadzam się, że konfrontacja bez stawki byłaby nieciekawa i mało emocjonująca. Rzecz w tym, że trudno mi wyobrazić sobie konfrontację, w której nie byłoby żadnej stawki.


Nawet najbardziej zwyczajny napad na drodze posiada stawkę w postaci bycia okradzionym lub nawet zabitym, gdyby konfrontacja potoczyła się naprawdę źle. Czy chodzi więc o to, że konfrontacja powinna mieć nagrodę, w przypadku gdyby przebiegła po myśli Graczy? Wydaje mi się, że ujście z życiem (ale bez pieniędzy) to skutek braku podjęcia konfrontacji. Zatem podjęcie jej grozi utratą życia, ale nagrodą może być zachowanie pieniędzy. W ten sposób nawet takie spotkanie oznacza karę i nagrodę. Spełnia więc warunki skutecznej konfrontacji.

Cóż więc mniej znaczącego możemy wyczarować? Burdę w knajpie? Cóż, włączenie się do walki na pięści (kufle, stołki i wszystko co znajdziemy pod ręką) grozi siniakami, może złamaniami i drobnymi ranami, a wymiernej nagrody nie ma. Czy jednak na pewno? Sama przyjemność stoczenia walki jest nagrodą dla awanturników. W dodatku jeśli wygrają, zyskują respekt, pewną reputację, może nawet kilka postawionych kolejek... No i oczywiście mogą zwrócić na siebie uwagę odpowiednich (bądź nieodpowiednich) osób. Zatem zwycięstwo może się w pewnych wypadkach wiązać z konsekwencjami niekorzystnymi.

Obecność stawki powinna motywować Graczy i dawać im dodatkowy bodziec, stanowić zachętę. Istnieją jednak sytuacje, kiedy walka jest nieunikniona (napad wspomniany dwa akapity temu nie stanowi takiej sytuacji, gdyż oddanie pieniędzy pozwala jej uniknąć) - na przykład napotkanie żadnego krwi przeciwnika. Czy wtedy stawka za zwycięstwo nie schodzi na dalszy plan? Spodziewamy się jaka będzie kara za przegraną, a w dodatku Gracze i tak nie mogę tej konfrontacji uniknąć...

Drugim przypadkiem są spotkania, których skutki zapisane są w fabule scenariusza i Gracze nie mogą i nie powinni znać konsekwencji. Przykład jest nieco zawikłany, ale postaram się go czytelnie przedstawić. Przypuśćmy, że drużyna poluje na bandę rozbójników (może są poszukiwani, może drużyna pała żądzą zemsty), ale natyka się na innego, potężnego przeciwnika. Rozpoczyna się walka. To, czego Gracze nie wiedzą, to fakt, że jeśli będą przegrywać, scenariusz zakłada, że na scenę wkroczy wspomniana banda i wyciągnie ich z opresji. Gdzie tu stawka? Otóż, jeżeli banda pomoże drużynie, Graczom o wiele trudniej będzie uzasadnić pojmanie herszta, wybicie członków bandy czy odstawienie wszystkich przed sąd. W rzeczywistości zatem przegrana w pierwszej walce zrobi poważny dylemat moralny, który nie pojawi się, jeżeli drużyna nie będzie potrzebowała pomocy. Jest to nieco nietypowa stawka, ale jak najbardziej podlegająca nadrzędnej regule, że "jeśli pojawia się konfrontacja, musi istnieć stawka, o jaką toczy się gra.