To niesamowite jak RPG zmieniło się na przestrzeni lat, by podążać za światem. Niesamowite, że nadal można grać "jak kiedyś", ale nowe pokolenia grają w coś nieco innego - zwracają uwagę na odmienne aspekty Gry i ekscytują ich inne rzeczy. Inaczej też wygląda mechanika, a dzięki rozwojowi mediów gracze w "papierowe RPG" nie muszą już być w tym samym pokoju. Ba, nie muszą być już na tym samym kontynencie. Wiele barier, z którymi my, ja i moi koledzy, borykaliśmy się będąc dzieciakami grającymi w Gry Fabularne, po prostu zniknęło.
Z przyjemnością przyglądam się najróżniejszym odmianom RPG oraz grom towarzyszącym. Podoba mi się także wciąganie w kulturę Grania (nadal nie uważam, że RPG to jedynie "zabawa") młodzieży. Przepaść pokoleniowa maleje, kiedy pojawiają się systemy przyjazne młodym użytkownikom. Do stołu z grą mogą zasiadać z rówieśnikami, ale także ze starszymi kolegami albo nawet rodzicami. Nie wiem, czy zwracacie na to uwagę, ale mnie to cieszy.
Tym razem jednak chciałbym podzielić się z Wami czymś bardzo osobistym. Otóż, mój siedmioletni syn opowiedział mi ostatnio swój pomysł na przeciwnika w grze, który bardzo mi się spodobał. Uważam, że jest po prostu dobry i dlatego postanowiłem podzielić się nim z Wami, moi drodzy czytelnicy, w tym oto poście.
Potwór o którym mowa był postrachem całej okolicy. Gdziekolwiek się pojawiał siał spustoszenie. W dodatku był nieśmiertelny, co sprawiało, że obrona przed nim była wręcz niemożliwa. A jednak istniało magiczne ostrze, które zdolne było zgładzić tę przebrzydłą kreaturę. Pewnego słonecznego dnia naprzeciw maszkary pojawił się wojownik, dzierżący owo magiczne ostrze. W czasie długiej walki, która trwała aż do zmroku, potwór stracił dłoń, jednak to nie powstrzymało go przed uśmierceniem śmiałka, który przybył go zabić. Na placu boju, stwór odnalazł ostrze, którego przeznaczeniem było przynieść mu śmierć. Zniszczyć go nie mógł, więc zrobił drugą najlepszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy - umocował ostrze na stałe w miejscu odciętej kończyny, po czym słuch po nim zaginął. Wieść głosi jednak, że ostatnia wyprawa króla obudziła monstrum, które zaczęło zagrażać podróżnym. Poznano go po magicznym ostrzu, wyrastającym w miejscu dawno odciętej dłoni. Ostrze to nadal jest jedyną bronią, zdolną go uśmiercić.
I co powiecie na przygodę z takim wstępem? Mnie wydaje się to bardzo dobrym pomysłem, tym bardziej imponującym, że pochodzi od siedmiolatka. Jestem dumny i cieszy mnie, że tak ciekawe pomysły na przygody są mi podrzucane na porządku dziennym, często poprzedzone słowami "tato, a wiesz co jeszcze wymyśliłem?" - gorąco polecam wciąganie młodych w świat gier RPG, które rozwijają wyobraźnie w sposób, który trudno nawet przewidzieć.
Pomysł faktycznie ciekawy. Gratuluję kreatywnego syna! :)
OdpowiedzUsuń