poniedziałek, 17 października 2016

Gazety - za i przeciw

Podesłanie Graczom możliwości czytania gazet w RPG to broń obosieczna. Tym bardziej, jeśli chodzi o systemy oparte na konkretnych realiach historycznych. Jeśli bowiem Postaci przyzwyczają się do lektury codziennej prasy, to dobrze by było, żeby coś się w tej prasie znajdowało. Jeśli gramy w realiach, które znamy (a jeszcze lepiej w zbliżonych do świata realnego), można się posłużyć trikiem, który opisałem jako Losowe Wieści, dostępnym tutaj. Jeżeli nie mamy na podorędziu przygotowanych artykułów, to robota Mistrza Gry staje się nagle dużo bardziej uciążliwa - za każdym razem, gdy drużyna zagląda do prasy, musi on wysilić mózgownicę i opowiedzieć im przynajmniej kilka artykułów, które tam znaleźli. W przypadku prasy codziennej może to być bardzo uciążliwe.

Są jednak i plusy posiadania tak "oczytanych" Postaci w drużynie. Każda bowiem lektura prasy może okazać się okienkiem do nowej przygody, lub chociaż niewielkiego questa. Czasami wychodzi to przypadkiem, a daje Graczom coś do roboty, odciąga uwagę od liniowości scenariusza i pozwala im poczuć "wolność". A to z kolei świetnie wpływa na morale w drużynie i daje możliwość nienachalnego wplecenia nowych wątków, gdy podstawowe stały się nieco "ograne".

Mierzcie jednak siły na zamiary i gdy gracie w system, w którym możecie zmniejszyć ilość prasy, do na przykład jednego dostępnego tygodnika, a nie macie przygotowanych setek artykułów, zróbcie to bez skrupułów. W końcu Gracze też skorzystają na takim rozwiązaniu, bo nie ma nic gorszego niż sesja z nieprzygotowanym Mistrzem Gry.

wtorek, 11 października 2016

Gust i smak

Grając ostatnio w Martwe Ziemie dałem postaciom kawę. Gracze szybko przyzwyczaili się do nowego rytuału - co rano, wstając, jeden z nich robił kawę dla drużyny. Lubili jej smak i gdy w zdobycznej puszce kawy pokazało się dno, postanowili uzupełnić zapasy. W sklepie nie było tego gatunku, wzięli więc cztery inne, by wypróbować, która kawa będzie najlepsza. To podsunęło mi pomysł na to, by dodać nieco smaku także do gry.

Za każdym razem, gdy próbowali nowej mieszanki, każdy z nich rzucał K20 (można użyć dowolnej kostki - mi podobała się K20, bo 1 oznacza "górne pięć procent" a dolne "najgorsze pięć procent" potraw) i im wynik był niższy, tym bardziej mu dany gatunek odpowiadał. Postaci nie były smakoszami, a więc ich gust nie był ukształtowany - był całkowicie subiektywny. Mógł więc też różnić się u różnych członków drużyny. W ten sposób każdy mógł mieć swój ulubiony gatunek, który przecież nie musi być tym, który ogół uważa za najlepszy. 

Można to zastosować za każdym razem, gdy gracze próbują czegoś nowego, czego nie jadają na co dzień. W ten sposób można urozmaicić nieco grę, a gdy Gracz wyrzuci 1 lub 20, może dostać dodatkową cechę dla postaci (uwielbia ogórki w occie / nienawidzi karmelizowanej cebuli). Oczywiście gdy Gracze się wykosztują na bardzo drogi koniak, może on mieć modyfikator "-5" do rzutu i w ten sposób mieć szansę na zasmakowanie większej ilości postaci.