Kiedy Gracz, który zęby zjadł na dziesiątkach albo setkach postaci tworzy bohatera do nowej gry, bardzo często stara się wykreować postać niebanalną, unikatową, wyjątkową wręcz. Czasami twór ten staje się centrum uwagi, gdyż jego dziwność i unikalność stanowi ewenement tego stopnia, że potrafi przyćmić istotę gry. Warto jednak pamiętać, że nawet postać oparta na unikalnym pomyśle, powinna być przemyślana także w kwestii uniwersalności i grywalności.
Bohater oparty na pojedynczym, choćby najwspanialszym pomyśle, jest doskonałą "zabawką", która cieszy przez jedną, dwie, góra trzy sesje. Później jednak koncept ten zdaje się wyeksploatowany niczym powtarzający się żart, który nie bawi już ani drużyny, ani co gorsza jego twórcy. Każda sesja staje się odgrzewanym kotletem, bo jest oparta o ten sam mechanizm, który sprawdził się za pierwszym razem. Zbyt wymyślna postać nie może przecież nagle zmienić tej jednej rzeczy, która ją wyróżnia i determinuje sposób, w jaki się ją prowadzi.
Unikatowe postacie nie są złe, ale trzeba wiedzieć kiedy ich użyć. Nadają się idealnie do scenariuszy napisanych specjalnie pod nie a także do jednostrzałówek, w których pełnią rolę ciekawostki dodającej pikanterii historii. Jeżeli jednak wprowadzamy taką postać do solidnej, długiej kampanii, bardzo szybko może się okazać, że zarówno drużynie jak i graczowi znudzi się odgrywanie dziwoląga (ciągle w ten sam sposób), uzna postać za niegrywalną i zacznie kombinować, a jak to się kończy, pisałem w zeszłym tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz